28 listopada 2010

Ostatni miesiąc naszego życia to jedna ogromna odmiana :)) Po pierwsze, wreszcie ruszyliśmy się z zatoki Spanish Water. Pati przygotowała dla Was krótkie sprawozdanie wizualno-akustyczne, zapraszamy i życzymy miłego oglądania!

Po drugie, od przyjazdu Piotra zmieniliśmy kompletnie nasze codzienne przyzwyczajenia i z radością rzuciliśmy się w ramiona
odpoczynku, relaksu, „wakacjowania się”, można by rzec :)) „Tranquillo” i „żadnych gwałtownych ruchów” stało się naszą podstawową dewizą podczas pobytu gościa. Poszło mi nawet tak dobrze, że przez 5 dni nie przykręciłem obluzowanej śrubki od ławeczki w kokpicie – na co dzień rzecz niewyobrażalna, teraz jednak była to swojego rodzaju terapia… Dobrze, że Patrycja nie potraktowała tej terapii zbyt serio i jednak regularnie odwiedzała kambuz :))
Radykalną odmianą uraczyła nas także pogoda. Brak słońca, codzienne zachmurzenie i opady deszczu od ponad miesiąca (powodujące niemało zamieszania na wyspie) to zjawiska nie występujące tu od kilkudziesięciu lat na taką skalę!
Zmieniły się nam także plany związane z jachtostopem na Jamajkę. Po powrocie z Bonaire (wyprawę opiszemy w następnym poście), w biurze imigracyjnym dowiedzieliśmy się, że w świetle nowych przepisów,  spędziliśmy już za dużo czasu na Curacao w tym roku i jeśli je opuścimy i pożeglujemy na Jamajkę jachtostopem, nie będziemy mogli już tutaj wrócić… Musieliśmy więc podziękować Richardowi za „podwózkę” i zrezygnować z rejsu. Ale nie ma tego złego! Jako że już od dawna nie zaobserwowano żadnej aktywności tropikalnych depresji nad Atlantykiem, wszystkie znaki na niebie wskazują, że pora huraganów ma się już dobrze ku końcowi, będziemy więc mogli powrócić do naszego pierwotnego planu pożeglowania na Jamajkę naszą YouYou!

Brak komentarzy:

Patronaty...