Cali dumni i bladzi, zapraszamy do wysłuchania drugiego już Podkastu na Zlecenie, który Pati wykonała na zamówienie Limestone Holiday Resort.
Photo: Courtasy of Limestone Holiday Resort
Dodatkowego smaczku dodała muzyka skomponowana i wykonana specjalnie w tym celu przez Andrzeja Izdebskiego, tego samego, który nagrał niedawno płytę „Silny Kazik pod wezwaniem” z Kazikiem Staszewskim :)
Kolejny tydzień przyniósł kolejne niespodzianki. Na szczęście same dobre :)
Pomimo, że spędziliśmy tu już „parę” dni, nigdy wcześniej nie zdobyliśmy się na kontakt osobisty z Jolantą Pawlak – polską artystką, żyjącą i tworzącą na Curacao od kilku lat. Od samego początku, przeglądając lokalne przewodniki i periodyki o wyspie, co i rusz natrafialiśmy na publikacje poświęcone wyjątkowym dziełom sztuki kreowanym przez panią Jolantę. Wynikało z nich również, że artystka ma tu swoją galerię. Co więcej, galeria ta znajduje się w jednej z piętnastu kamienic tworzących najbardziej znaną, bajecznie kolorową uliczkę w Willemstadzie. Myślę, że to wszystko onieśmieliło nas skutecznie na dość długi czas i odwlekło spotkanie, na które już od samego odkrycia na początku pobytu na Curacao, bardzo się cieszyliśmy. Na szczęście Patrycja w końcu przełamała nasze blokady i – podczas jednej z wizyt „w mieście” – udała się do wspomnianej galerii. Co prawda nie spotkała tam Pani Jolanty, jednak dzięki uprzejmości pracującej tam innej pani, udało jej się zamienić kilka słów przez telefon z właścicielką galerii. W efekcie, panie umówiły się na ponowny kontakt i na spotkanie! Pierwsze koty za płoty ;) Po powrocie na jacht Patrycja z wypiekami na twarzy opowiadała o galerii i wszystkim co tam zobaczyła – a szczególnie o wieeeelkich pierścionkach ;)
Minęło kilka dni, zadzwoniła nasza komórka i Pati - po dosłownie kilku zdaniach - poinformowała mnie, że wskakujemy zaraz do bączka i płyniemy do Limestone-u na spotkanie. Wszystko tak nagle, nawet nie zdążyłem się uczesać ;)
Kilkanaście minut później, siedzieliśmy we troje w cieniu palm na prywatnej plaży wspomnianego resortu przy kamiennym stoliku, pomalowanym fikuśnie przez Patrycje kilka miesięcy temu. Pani Jolanta okazała się po prostu Jolantą czy nawet Jolą! – dziewczyną w naszym wieku :) Bardzo elegancka, szeroko uśmiechnięta i przesympatyczna. Od samego początku naszą uwagę zwróciła jej piękna biżuteria.
Nawet nie pytaliśmy, od razu było wiadomo, że wszystkie te malutkie dzieła sztuki zostały zaprojektowane i wykonane przez nią samą. Twórczości artystki poświęcimy oddzielny materiał, wiem także, że Pati szykuje się do przeprowadzenia wywiadu, wkrótce więc będziecie mogli poznać Jolantę Pawlak bliżej. Tymczasem zapraszamy do odwiedzenia jej strony internetowej www.jolantapawlak.com
Dwa dni później, zostaliśmy zaproszeni do domu Jolanty. I tu kolejna niespodzianka!
Okazało się, że na Curacao mieszka więcej Polaków! Na spotkanie przyjechały Mama i dwie koleżanki Jolanty wraz ze swoimi maluchami…
Muszę przyznać, że przez chwilę dziwnie się czułem jako jedyny facet w towarzystwie „rozśpiewanych” pań. Tylko przez chwilę, gdyż jeden z maluszków, Kiri to już prawie dorosły, siedemnastomiesięczny facet,
zaraz znaleźliśmy więc wspólny język: gugugu - aaa - gaagaga - iiiiiiii , i wszystko gra ;)
Muszę przyznać, że przez chwilę dziwnie się czułem jako jedyny facet w towarzystwie „rozśpiewanych” pań. Tylko przez chwilę, gdyż jeden z maluszków, Kiri to już prawie dorosły, siedemnastomiesięczny facet,
zaraz znaleźliśmy więc wspólny język: gugugu - aaa - gaagaga - iiiiiiii , i wszystko gra ;)
Wkrótce pojawił się też Tata Jolanty, siły zaczęły się więc wyrównywać :)
Na wieczór z kolei zostaliśmy zaproszeni do rodziców Jolanty. W przepięknym mieszkaniu, NA samej plaży, z widokiem na zachodzące słońce i przy delikatnej bryzie, obejrzeliśmy z Patrycją…. Teleexpress :)) Tak, tak! Ten polski, którego nie widzieliśmy już cale lata! No i takich ilości śniegu też nie widzieliśmy już lata…
Gwoździem wieczoru okazały się zaserwowane przez panią domu przepyszne polskie PIEROGI, takie prawdziwe! :))
Jak to się człowiek może takimi prostymi rzeczami radować :) Później wspólnie zachwycaliśmy się koncertem Czesława Niemena z Sopotu ‘74 (ale czad!) a na deser obejrzeliśmy film dokumentalny o twórczości lokalnych („Curasaońskich” hihihihi ) kompozytorów i pianistów, od wieków inspirowanych muzyką Fryderyka Chopina! To była prawdziwa uczta duchowa i intelektualna dla Polaków na obczyźnie… O Chopinie i jego związkach z Curacao też jeszcze od nas usłyszycie :)
Jak to się człowiek może takimi prostymi rzeczami radować :) Później wspólnie zachwycaliśmy się koncertem Czesława Niemena z Sopotu ‘74 (ale czad!) a na deser obejrzeliśmy film dokumentalny o twórczości lokalnych („Curasaońskich” hihihihi ) kompozytorów i pianistów, od wieków inspirowanych muzyką Fryderyka Chopina! To była prawdziwa uczta duchowa i intelektualna dla Polaków na obczyźnie… O Chopinie i jego związkach z Curacao też jeszcze od nas usłyszycie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz